wtorek, 4 sierpnia 2015

Rzeź na ateńskiej giełdzie. Ale nie wszyscy krwawią


Pierwszy dzień po otwarciu giełdy w Atenach po pięciotygodniowej przerwie skończył się potężnymi spadkami. Choć były pojedyncze firmy, które „czarny poniedziałek” skończyły na plusie. O ironio, jednym z największych wygranych była firma produkująca meble dla… Komisji Europejskiej.

Po schodach ateńskiej giełdy spłynęła krew. W poniedziałek, pierwszego dnia po odmrożeniu handlu, główny indeks stracił 16,2 proc. Początkowo był to nawet 23-proc. spadek, ale potem zanotowano odbicie. To był najgorszy dzień dla parkietu w Atenach od 1985 roku, czyli od początku współczesnych notowań. We wtorek giełda nadal pozostaje czerwona. Główny indeks traci 1,6 proc.
Dramat greckich banków
W poniedziałek najbardziej po głowie dostały banki. Indeks bankowy, na który składają się Narodowy Bank Grecji (nie mylić z bankiem centralnym), Alpha Bank, Pireus Bank, Attica Bank i Eurobank, stracił 29,9 proc. Ponieważ spadki ocierały się o 30 proc., a więc wyznaczony odgórnie dzienny limit, obrót akcjami banków był przez większą część dnia wstrzymany. Chętnych na kupno nie było. We wtorek sytuacja wygląda niewiele lepiej. Indeks traci 27 proc. Nic dziwnego. Mimo wstępnego porozumienia Grecji z wierzycielami sytuacja greckich banków jest nadal fatalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz