Chińczycy nie potrafią ukryć przekonania o wyższości swojej starej historii nad resztą świata. Boleśnie się nieraz o tym przekonują Afrykańczycy, których kontakty ekonomiczne z Państwem Środka nabrały w XXI wieku szczególnej dynamiki.
Otwarcie siedziby Organizacji Jedności Afrykańskiej w Addis Abebie w styczniu 2012 r. było aktem bardzo symbolicznym. Siedziba organizacji skupiającej wszystkie państwa kontynentu, „afrykańskiej ONZ", miała tylko jednego sponsora: Chiny. Zbudowany kosztem 200 mln dolarów kompleks składa się z biurowca – drapacza chmur górującego nad etiopską stolicą – i sąsiadującego z nim okazałego centrum konferencyjnego.
Gromadzący się regularnie w tym miejscu afrykańscy przywódcy nie powinni mieć wątpliwości, kto dziś jest dobroczyńcą ich kontynentu. Obecny na uroczystości inauguracyjnej Jia Qinglin, główny doradca Hu Jintao, ówczesnego przywódcy Chin, nie omieszkał zaznaczyć, że „ten kompleks mówi wiele o naszym przyjaznym stosunku do narodów Afryki i dowodzi siły naszego postanowienia, by wspierać rozwój kontynentu".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz