czwartek, 17 kwietnia 2014

Afrykański lek na kryzys


 
                       

 




Polski biznes oszalał na punkcie Afryki. Inwestują tam nie tylko najbogatsi Polacy, tacy jak Kulczyk, Starak, Karkosik czy Góral, ale również średni i mali przedsiębiorcy, którzy sprzedają tam leki, żywność, ubrania, akumulatory czy wiadra. Nie jest łatwo, ale kontynent, który zamieszkuje 1,2 mld ludzi, przyciąga jak magnes.

Cztery lata temu na podbój Afryki ruszył Krzysztof Paulus, prezes spółki produkującej akumulatory ZAP Sznajder. Czarny Ląd miał być dla niego alternatywnym rynkiem dla pogrążającej się w kryzysie Europy. - Ponad dwa lata pracowaliśmy nad przetarciem szlaków, znalezieniem odbiorców, zbudowaniem zaufania, ale udało się – mówi Paulus. Dziś firma z Piastowa produkuje ok. 800 tys. sztuk akumulatorów, z czego 20 proc. trafia m.in. do Tunezji, Egiptu, Gambii i Algierii. - Najwięcej sprzedajemy latem, gdy u nas kończy się zimowy sezon na akumulatory – twierdzi prezes. - Konkurencja nam zazdrości, bo dzięki temu mamy non stop wysokie obroty.


Afryka nie taka dzika


Zdaniem Paulusa rynek afrykański wcale nie jest taki dziki i biedny, jak wydaje się statystycznemu Polakowi. Owszem, są pewne problemy np. z terminowymi płatnościami czy obyczajowością, ale w krajach zeuropeizowanych, takich jak np. Tunezja, RPA czy Algieria, jest ich stosunkowo niewiele, a tzw. „klasa średnia” szybko rośnie.

Niektóre kraje, jak np. Gwinea Równikowa czy Botswana, mają już dziś stopę życiową zbliżoną do Polski. Sześć na dziesięć najprężniej rozwijających się gospodarek świata w ciągu ostatnich 10 lat to kraje afrykańskie.

W ubiegłym roku wzrost PKB Wybrzeża Kości Słoniowej wyniósł 10 proc., Nigru 11 proc., a Liberii 8,5 proc. Liderem jest Algieria, która w 2013 roku niemal podwoiła swój PKB: w 2012 wynosił on 350 mld dolarów, a w ubiegłym roku już ponad 500 mld dolarów.

- W wielu krajach atutem dla polskich przedsiębiorców są nisze cła na towary z Unii Europejskiej – tłumaczy Paulus. - Dzięki temu nasze akumulatory są konkurencyjne wobec chińskich – mówi i dodaje, że biorąc pod uwagę chłonność afrykańskiego rynku, to wiele polskich firm ma szanse wejść tu ze swoimi produktami.

Podobnego zdania są przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki, które w 2012 roku wprowadziło program „Go Africa”, promujący polski biznes na tym kontynencie. Na razie pomoc ogranicza się głównie do organizowaniu misji handlowych i dofinansowywaniu firm biorących udział w lokalnych imprezach targowych.

Ale w tym roku resort zamierza również wzmocnić system gwarancji finansowych dla przedsiębiorstw chcących działać na rynku afrykańskim. Główną rolę ma tu odgrywać Bank Gospodarstwa Krajowego.

Czytaj więcej na..... http://biznes.pl/magazyny/handel/afrykanski-lek-na-kryzys,5621242,magazyn-detal.html
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz