piątek, 24 lipca 2015

III wojna krymska, czyli skok na kasę


W maju 2014 r. światowe media obiegło zdjęcie "triumfatorów", na którym Władimir Putin oraz prorosyjscy aktywiści potwierdzają aneksję półwyspu wspólnymi uściskami. Miejscowa i rosyjska publika szalały ze szczęścia, tym bardziej, że Moskwa obiecała zaprowadzenie porządku oraz wydzielenie ogromnych środków na integrację infrastrukturalną i socjalną z resztą Rosji. Premier Dmitrij Miedwiediew utworzył w tym celu specjalne federalne ministerstwo ds. Krymu, którego zadaniem było wypracowanie strategii rozwoju półwyspu. 

Półtora roku po "powrocie Krymu do macierzy" półwysep można śmiało porównać do przysłowiowej puszki Pandory. Mieszkańcy walczą z biurokracją o prawo do życia, zaś miejscowe i rosyjskie grupy oligarchiczne o miliardowe dotacje i prywatyzację turystycznej infrastruktury. Tylko na Krymie urzędnicy latają do pracy helikopterami i państwowe złoto znika setkami kilogramów. FSB aresztuje ministrów regionalnego rządu, a szef administracji zakłada związek obrony skorumpowanych urzędników. Czy na półwyspie wybuchnie otwarty antykremlowski bunt?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz