niedziela, 17 sierpnia 2014

To już nie giełda, to rosyjska ruletka. Cz Putin gra wojną a na rynkach finansowych ?


Władze Rosji mają obecnie niesamowitą moc sprawczą. Sterują ręcznie notowaniami giełdowymi na całym świecie. Każdy komunikat Kremla odnośnie konfliktu na Ukrainie, każde ćwiczenia wojsk w pobliżu ukraińskiej granicy natychmiast przekładają się na spadek, albo wzrost na światowych giełdach. To coś, jak stanowisko szefa kasyna, który decyduje, jakie numery wypadną na ruletce. W rosyjskiej ruletce.

Gdy pojawiły się wiadomości o chęci porozumienia z Zachodem w sprawie pomocy humanitarnej dla rejonu Ukrainy ogarniętego walkami, giełdy natychmiast odebrały to jako ocieplenie stosunków i była to okazja do wzrostów. Kolejnego dnia, gdy - nie czekając na zdanie innych - Rosjanie ruszyli z wojskowymi kamazami pomalowanymi na biało, giełdy zareagowały nerwowo i zaczęły ruch w dół. Kilka dni wcześniej ćwiczenia wojsk rosyjskich w pobliżu granicy z Ukrainą wywoływały na świecie panikę, a akcje leciały na łeb na szyję.. 

Wystarczy, że prezydent Putin wycofałby połowę wojsk 100 km od granicy, a na giełdzie pojawiłyby się silne wzrosty. Groźne deklaracje albo zwiększenie liczebności wojsk przy granicy i rynki zalewają się czerwienią. Nie wiem, czy prezydent Putin wykorzystuje ręczne sterowanie giełdami, ale potencjalnie taka możliwość istnieje - z szansą gigantycznych zysków na rynku instrumentów pochodnych. 

Rynek pochodnych działa równolegle do zwykłego rynku akcji, towarów, walut itd. Zawiera się na nim zakłady o cenę akcji wybranej spółki lub indeksu giełdowego. Zakłady pozwalają szukać szansy zysku zarówno w spadkach, jak i we wzrostach notowań. Zarobki i straty są tu dużo wyższe niż na akcjach, bo instrumenty pochodne mają zwykle przypisany mnożnik, czyli pozwalają zarobić, lub stracić na zmianach wielokrotnie więcej, niż zmieniają się ceny instrumentów, na których są wzorowane. 
Czytaj więcej na...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz