Putin chce odtworzyć dawne imperium. Czy mu się powiedzie, czy też pokonają go zachodnie sankcje i Federacja Rosyjska rozpadnie się?
Brytyjski pisarz Herbert Wells odwiedził ogarniętą wojną domową Rosję w roku 1920, po czym nazwał swą książkę o przewrocie bolszewickim „Rosja we mgle”. Po upływie prawie stu lat od tej wizyty, diagnoza wygląda podobnie: Rosja znów jest we mgle, a jej przyszłość niejasna.
Podczas wizyty Wellsa Lenin był szefem rządu Rosji. Tylko Rosji. Przyszłe republiki Związku Radzieckiego były jeszcze niepodległymi państwami, którym, w tym i Ukrainie, w wyniku najazdu przez Armię Czerwoną narzucono sojusze wojskowe i gospodarcze. (Podobny plan istniał również wobec Polski, ale przeszkodził mu „cud nad Wisłą”). Do powstania Związku Radzieckiego zostały jeszcze dwa lata, jednak było już jasne, że bolszewicy będą siłą odtwarzać terytorium byłego imperium.
Podobna sytuacja jest i dzisiaj: Związku Radzieckiego jeszcze nie ma, ale Putin, na razie „tylko” prezydent Rosji, narzuca sąsiednim krajom porozumienia gospodarcze i wojskowe i przygotowuje się do ich wchłonięcia. Euroazjatycka Unia Gospodarcza to pierwszy krok na drodze do odtworzenia imperium i Putin chce w nim widzieć przede wszystkim Ukrainę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz