środa, 20 maja 2015

Przełomowa decyzja. Kreml wycofał swój sprzeciw wobec umowy UE - Ukraina


Gdy w 2013 roku Wiktor Janukowycz ze strachu przed Rosją odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina, na Majdanie wybuchły protesty, które doprowadziły do zmiany władzy w Kijowie. Półtora roku po tych wydarzeniach Kreml zdecydował się wycofać swój sprzeciw wobec porozumienia.

Był listopad 2013 roku. W Wilnie przygotowania do szczytu szły pełną parą. Prasowano flagi i odkurzano czerwone dywany. W tym samym czasie w Kijowie ukraiński parlament obradował nad kilkoma projektami ustaw, które pozwoliłyby wypuścić byłą premier Julię Tymoszenko z więzienia. Odrzucił wszystkie. Ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz myślał wtedy, że już pozamiatane. W końcu skoro Zachód uzależnia podpisanie umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina w czasie zbliżającego się szczytu od uwolnienia Tymoszenko, to z umowy nici. I dobrze.
Janukowycz na początku swojej kadencji w 2010 roku chciał się dogadać z Brukselą. Większość Ukraińców chciała przytulić się do Zachodu i popierała podpisanie umowy z Unią. Negocjacje toczyły się bez większych problemów, a ukraiński parlament taśmowo przyjmował ustawy, których domagała się UE. Problemem pozostawała Julia Tymoszenko oglądająca świat zza krat. Początkowo Zachód przedstawiał uwolnienie byłej premier jako warunek sine qua non porozumienia. Ale z czasem miękł. Janukowycz też miękł, tyle że w innej kwestii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz