poniedziałek, 19 maja 2014

Banki muszą zostać ukarane, uważa.... bankowiec


Jeżeli bank "przekroczy" prędkość, powinien mieć podwyższone wymagania przez nadzór, na przykład przy próbie kupna innej instytucji finansowej - mówi o karach dla działających w Polsce banków były szef BGK i BPS Tomasz Mironczuk. 
To pierwszy wywiad człowieka tak mocno umocowanego w branży finansowej, który mówi o tym, że nie tylko klienci są winni temu, co dzieje się z kredytami frankowymi.

Sebastian Ogórek, WP.PL: Sądy zaczęły karać banki za kredyty walutowe. Kto pana zdaniem jest winny całemu zamieszaniu: klienci czy banki? 
Tomasz Mironczuk, były szef BGK i BPS: 

Jestem zdziwiony zarówno postawą banków, jak i klientów. Ta druga grupa walczyła o każde 0,1 proc. marży kredytowej, jednocześnie akceptując fakt, że kurs waluty jest ruchomy. Przecież skok franka z poziomu 2,40 zł na obecny poziom 3,40-3,50 zł można porównać do podwyżki marży o kilka punktów procentowych. 

Tylko, że 7-8 lat temu Polacy nie wiedzieli, co to jest kredyt walutowy. Szli do banku albo do pośrednika, pokazywano im spadający od lat kurs franka i podsuwano papiery do podpisu. Kto więc jest winien: osoba, która się na tym nie znała, czy bank, który powinien wiedzieć, jakie jest ryzyko i o nim informować? 


Trzeba pamiętać, że pracownik w oddziale sprzedaje to, co przygotowało kierownictwo banku. Z drugiej strony nikt klienta nie przymuszał do podpisywania umowy. 

Dla mnie wina leży po obu stronach. Dlaczego "frankowcy" podpisywali długoletnie zobowiązania, których nie rozumieli? Poza tym każdy wie, że kurs walutowy jest zmienny. Przecież nie można zakładać, że przez 30 lat utrzyma się na takim samym poziomie. 
Czytaj dalej na...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz