sobota, 28 marca 2015

Gospodarka Rosji stacza się, ale katastrofy już raczej nie będzie. To zasługa tej kobiety


16 grudnia 2014 r. rubel wpadł w konwulsje i zanotował niespotykanie głęboki spadek wartości, a dzień ten szybko nazwano "czarnym wtorkiem". Nastąpiło to tuż po tym, jak centralny bank Rosji podjął całkowicie zaskakującą dla rynku decyzję o podwyższeniu stóp procentowych aż do 17 pkt proc. Na przekór panicznym, płynącym z wielu stron nawoływaniom o interwencję, szefowa banku centralnego uznała, że tym razem nie będzie walczyć z rynkiem. 
– Spekulantom należy się zimny prysznic – miała wtedy powiedzieć. Dziś Elwira Nabiullina, bo o niej mowa, triumfuje – wszystko wskazuje na to, że groźba katastrofy gospodarczej Rosji została zażegnana, a rubel mozolnie, ale konsekwentnie umacnia się w stosunku do dolara.
Obecnie za dolara płaci się ok. 57,5 rubla, co oznacza, że od "czarnego wtorku" rubel umocnił się o niemal jedną piątą. To najlepszy wynik wśród walut gospodarek rozwijających się.
Nie oznacza to jednak, że Rosja kryzys ma już za sobą, wręcz przeciwnieGospodarka tego kraju szybko zmierza w stronę głębokiej recesji, inflacja szaleje, wpływy budżetowe z powodu taniej ropy są tak mizerne, że Kreml musiał zarządzić drastyczne cięcia wydatków, a sektor bankowy chwieje się w posadach. Ale grożący Rosji jeszcze w grudniu krach gospodarczy, porównywalny do załamania z 1998 r. najprawdopodobniej został zażegnany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz