sobota, 28 marca 2015

Turmenistan - rozgrywka o gaz między Zachodem, Rosją i Chinami


Turkmenistan, podobnie jak Iran czy Azerbejdżan, to kraj z ogromnymi złożami gazu, które mogą być dla Europy nowym źródłem dostaw. Problem w tym, że konkurencja jest duża - turkmeńskiego gazu chcą też Chiny i Indie, a historyczne wpływy w regionie ma również Rosja.
260 km na północ od Aszchabadu na pustyni Kara-kum leży niewielka wioska Derweze. To tutaj w 1971 r. znaleziono duże złoża gazu. Ziemia, na której postawiono więżę wiertniczą zapadła się, tworząc krater o głębokości 20 metrów i średnicy 70 metrów, z którego zaczął wydobywać się gaz. Radzieccy naukowcy postanowili gaz podpalić, licząc, że wypali się w ciągu kilku dni i metan nie będzie ulatniał się do atmosfery. Gaz pali się już jednak ponad 40 lat. Wrota Piekieł, bo tak nazwano to miejsce, są symbolem tego, na czym opiera się gospodarka Turkmenistanu.
Współczesny Turkmenistan chce stać się potentatem w eksporcie gazu i dzięki temu być bogatym krajem. Ma jedne z największych na świecie zasoby gazu ziemnego, które w 2012 r. szacowano na 7,5 bln m sześc. Według geologów, samo pole Gałkynysz (dawniej Południowy Jolotan) może zawierać 2,8 bln m sześc., a to oznacza, że jest jednym z największych na świecie. Rozciąga się ono na przestrzeni ok. 3 tys. km kw. na południowy wschód od Aszchabadu. Przez wiele lat kraj był uzależniony od decyzji Moskwy, a dziś sam chce decydować, komu sprzedać błękitne paliwo. Obecnie trafia do Rosji, Iranu i Chin.
To jednak Chińczycy w ostatnich latach najaktywniej współpracowali z Aszchabadem w sektorze gazu. W 2009 r. uruchomiono gazociąg Azja Centralna-Chiny, którym do Państwa Środka docierają miliardy metrów sześciennych surowca. Liczącą 1830 km nitką, która przebiega przez Uzbekistan i Kazachstan można rocznie przesyłać nawet 55 mld m sześc. surowca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz